O podlaskim tkactwie ludowym

Wczoraj i dziś

Tradycyjne tkactwo jako rzemieślnictwo na potrzeby własne, sąsiadów i innych mieszkańców okolicy – nie da się ukryć – przeszło do lamusa. W czasach powszechnego dostępu do różnorodnych tkanin fabrycznych, po prostu przestało być ono potrzebne. Napisanie tego nie przychodzi mi łatwo. Jako pasjonatce tkactwa – żal mi. Nie chcę jednak zaklinać rzeczywistości. Z resztą kto by w to uwierzył, że na Podlasiu wciąż w każdej chałupie stoi warsztat tkacki skrzypiący zimową porą podczas tkania? Kiedyś nie było sklepów tekstylnych, więc trzeba było nie tylko zasiać len (na płótno) czy konopie włókniste (na worki i powrozy), ale potem zebrać plon, wyrosić, przetrzeć łodygi, wyczesać włókno, uprząść nić, nasnować (przygotować osnowę), nastawić krosno, utkać zimowymi wieczorami materiał i uszyć ubranie. Bywało, że we wsi były „specjalistki” od przygotowywania osnowy, które wyręczały swoje sąsiadki – tkaczki na tym etapie przygotowania do tkania. Gotowe płótna, narzuty, samodziały, worki czy chodniki sprzedawano także na jarmarkach lub wymieniano z sąsiadami na inne produkty. Tak faktycznie było, ale minęło.

Janowskie dywany podwójne

Ale nie będzie też prawdą, jakbym napisała, że tkactwo ludowe na Podlasiu już zniknęło zupełnie. W naszym regionie wciąż tworzy kilka artystek – tkaczek. Na ich krosnach powstają przepiękne tkaniny dwuosnowowe (inaczej: janowskie dywany, sokólskie dywany, tkaniny podwójne) z misternymi wzorami geometrycznymi lub tematycznymi historiami. To rzadko już spotykana dziedzina sztuki. Na szczęście jest też zainteresowanie u młodszych osób, które starają się zgłębić tajniki przetykania nici na starych krosnach właśnie w tej dwuosnowowej – wcale niełatwej! – technice. Nie do pominięcia jest tu rola Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Białymstoku, który organizuje cykliczne warsztaty tkania przy użyciu tradycyjnych dawnych technik (wcześniej: tkanina dwuosnowowa, w 2013 planowane są także kursy tkania wielonicielnicowego, pereborów i sejpaków). Muzeum Podlaskie w Białymstoku posiada imponującą kolekcję tkanin dwuosnowowych (kilkaset tkanin). Ośrodek Kultury w Janowie co roku organizuje tematyczne konkursy na dywany podwójne.
Na lokalnych festynach i targach dość często można spotkać nasze Podlaskie artystki tkaczki ze swoimi wyrobami. Szczególnie warto zaglądać na jarmarki pod białostockim ratuszem, Targi sztuki ludowej i rękodzieła „Sto pomysłów dla Biebrzy” w Osowcu-Twierdzy czy odpust pod Klasztorem Kamedułów na Wigrach.
Najlepiej wybrać się wprost do ich pracowni. Panie Danuta Radulska i Teresa Pryzmont chętnie pokazują odwiedzającym jak powstają janowskie dywany. Można też kupić od nich wybrane działa po atrakcyjnych cenach. Ich pracownie tkackie znajdują się na Szlaku Ginących Zawodów w okolicy Janowa.

Pasiaste chodniki szmaciaki

Na jarmarkach można też jeszcze czasem kupić chodniki „szmaciaki” tkane tradycyjną metodą na krosnach. W wielu wiejskich domach wciąż wyściełają one podłogi. Zarówno też stare, nieco już wyblakłe i przetarte, „po babci”, jak i nowe, kolorowe z festynów w Osowcu czy Kurowie.
Warto poświęcić im odrobinę uwagi. Chodnik – szmaciak, zwykły pasiak, niby nic wielkiego. Trochę nici i szmatek ze starych ubrań. No właśnie. Chodniki takie oprócz wielu zalet użytkowych (np. osypywanie się piasku pod chodniczek przez szczelinki pomiędzy rzędami szmatek, łatwość prania w pralce, kolorowe wzory, wytrzymałość) są też produktem ekologicznym. Do ich produkcji wykorzystuje się bowiem niepotrzebne już, zniszczone „szmaty”: ubrania, pościele czy obrusy. Rwie się je, lub tnie, na wąskie tasiemki, które następnie przetyka się na krośnie pomiędzy nici osnowy. W ten sposób nasze zużyte tekstylia otrzymują drugie życie.  Nic się nie marnuje, nic się nie wyrzuca, nie trzeba kupować nowego chodnika z fabryki. Nasza zniszczona ulubiona pościelka nadal będzie nam służyć w kolejnym wcieleniu. Nie wspominając o satysfakcji – jeśli taki chodniczek zrobimy sobie sami.

Warsztaty tkackie dla początkujących

Działające od 2012 r. Ekomuzeum przy Gospodarstwie Ekoturystycznym „Na Karczaku” organizuje weekendowe zajęcia warsztatowe, podczas których osoby, które nigdy wcześniej jeszcze nie miały do czynienia z krosnami, mogą nauczyć się i utkać sobie ładny szmaciany chodniczek. W naszej pracowni tkackiej zwanej „Pleciarnią” znajduje się siedem tradycyjnych drewnianych krosen (komputerowy słownik chce bym napisała prawidłowo „krosien”, ale u nas mówi się „krosen”), snowadło oraz inne dawne sprzęty potrzebne podczas tkania. Jednocześnie w zajęciach może brać siedem osób, lub więcej – jeśli zaprzyjaźnione osoby chciałyby pracować w parach.
Zwykle w pierwszy dzień oglądamy unikalny film z lat siedemdziesiątych o sokólskich dywanach w reżyserii Joanny Wierzbickiej (ciepłe, osobiste historie tkackie mistrzyń: Olimpii Jaroszewicz i Scholastyki Krupowicz). Poznajemy budowę i sposób działania krosna i podstawową metodę tkania w splocie płóciennym (wątek przeplata się z co drugą nitką osnowy). Na snowadle przygotowujemy osnowę na własny dywanik. Następnie zakładany osnowę na krosno. Jest to dość skomplikowana i żmudna czynność, której nie polecamy dzieciakom (bo się znudzą). Dla dorosłych jest to swoisty test charakteru na cierpliwość i staranność. Oczywiście, że nie wszyscy go przejdą – choć jak do tej pory nie zdarzyło mi się, aby ktoś machnął ręką, że to nie dla niego, lecz liczę się z tym, że i taka osoba do nas zawita. Dobry czas na pogaduchy, wyciszenie się przy przetykaniu nitek przez pętelki nicielnic (czyszlinki) i szczeliny płochy oraz rwaniu starych materiałów na wstążki. Czynności niby proste, ale przez swą odmienność od tego co robimy na co dzień kompletnie absorbujące naszą uwagę. Zupełnie zapominamy o zostawionych w domu i w pracy sprawach. Decydując się na nasze warsztaty – trzeba się z tym „stety” liczyć.
Drugi dzień poświęcamy na tkanie. Na pięciu krosnach powstają indywidualnie zaprojektowane chodniczki. Węższe i szersze. Dłuższe i krótsze. Jednolite i pasiaste. Z dłuższymi lub krótszymi frędzlami. Z różnobarwnymi lub jednokolorowymi nićmi osnowy. Grubsze lub cieńsze. Wedle własnego pomysłu. Uczymy się także zdejmować je z krosna i wykańczać, aby się nie postrzępiły i były trwałe.
Jeśli ktoś pragnie chodniczek w wybranym kolorze pasującym np. do sypialni, warto aby przywiózł swoje materiały w takim właśnie kolorze. Zapewniamy zawsze tekstylia do tkania, ale indywidualny wybór na pewno przyczyni się do lepszego efektu. Warto zajrzeć na dno szafy w poszukiwaniu nieużywanych już, nieco sfatygowanych, pościeli czy obrusów (drobne plamy czy dziury zupełnie nie będą przeszkadzać). Można też zajrzeć do sklepu z używaną odzieżą.
W czasie warsztatów można obejrzeć także uprawę lnu, konopi włóknistych i roślin barwiarskich (używanych do barwienia nici zanim zaczęto używać syntetycznych barwników) oraz naszą kolekcję ludowych tkanin z Podlasia.
Więcej o warsztatach >>>
Tymczasem polecam odsłuchanie kilku opowieści o lnie, konopiach i tkaniu, które udało mi się nagrać w czasie Spotkań przy Krośnie.
Pani Stanisława Wasiluk opowiada (nagrania): cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz.4, cz.5, cz.6.
Więcej informacji o tematyce tkackiej:
Muzeum Podlaskie w Białymstoku, Dział Etnografii >>>
Janowski Ośrodek Kultury >>>
Szlak rękodzieła ludowego Podlasia >>>
Danuta Radulska >>>
Teresa Pryzmont >>>
Szlak lnu i konopi >>>
Ludowe dywany dwuosnowowe Polski północno-wschodniej >>>